wtorek, 17 lipca 2012

Zdroje

nie mylić ze zbrojami ;)
Duszniki




 Kudowa
( i tu od razu nasuwa się piosenka...od Warszawy do Kudowy, zap..... osobowy...lalala )
 1 i 1/2
 Spod samiuśkich Tater...hej :D
 ,..jestem sobie Łowicanka mam spódnicke po kolanka...łodiridi, łodiridi, łodiridi...uha...
 W najlepszej pijalni wód leczniczych ;)
 Santa Monica... ( się wydało :D)
 i na deser...choć właściwie na obiad...najlepszy żurek w najlepszej knajpie żywcem wyjętej  czasów PRL-u,
wszystkim przejeżdżającym przez Ząbkowice Śląskie gorąco polecam "Pierzeję", tam czas się zdecydowanie zatrzymał...maja nawet oryginalna oranżadę :)

Życze dużo słońca, ciepełka i jak najmniej deszczu ( o ile to w ogóle możliwe)
Moniś-ka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz